poniedziałek, 28 maja 2012

Sweet Dreams

"Sweet dreams are made of this.
Who am I to disagree?
Travel the world and the seven seas.
Everybody's looking for something....."

Niszczy mi mózg Marliyn Manson.....
Ktoś chciał posta, więc go dostał :d 
 Dzisiaj chcę opublikować mój esej, który zajął mi 2 godzinki :P 
Mam nadzieje, że po przeczytaniu tego ,zaczniecie doceniać to, co już macie. Miłego czytania ^^ 

"Gdy myślę o dzieciństwie to..."

"Kiedy myślę o dzieciństwie, to w myślach ukazują mi się buzie, na których widnieją szerokie uśmiechy z niepełnym uzębieniem spowodowanie wypadaniem mleczaków.
Większości ludzi na samą myśl o dzieciństwie wspomina pełne szczęścia, zabawy i przyjaźni chwile oraz kochających rodziców i dziadków. Nie zawsze tak jest, musimy wiedzieć, że bywają takie rodziny, w których dorośli nie mogą zapewnić dzieciom tego szczęścia.
Moje wspomnienia na temat dzieciństwa nie są do końca tak kolorowe, jak inni sobie wyobrażają, zacznę jednak od tej lepszej strony. Kiedy cofam się w myślach do przeszłości, to widzę małą, ładną, skromną dziewczynkę o brązowych, krótkich włosach i ślicznych oczkach. Za blokiem, w którym mieszkałam, znajdował się nieduży plac zabaw. To właśnie tam nauczyłam się różnych rzeczy od rówieśników i starszych kolegów, poznawałam świat, doznawałam rozczarowań, radości i gniewu. Najbardziej utkwiło mi w pamięci, gdy wraz z koleżankami i bratem mojej przyjaciółki, kopaliśmy głęboką dziurę w piaskownicy. Dużym zaskoczeniem było dla nas to, ze w pewnym momencie ukazała się woda. Zdziwione buzie zamieniły się w twarze dumne z tego, że odkryliśmy coś, czego inni nie wiedzieli. Po powrocie do domu od razu pochwaliłam się babci, która uświadomiła mi, że w miejscu tamtej piaskownicy był kiedyś stawek z rybami. Wraz z dorastaniem towarzyszyło mi wiele zarówno pozytywnych, jak i negatywnych uczuć.  Dobrze także pamiętam zabawę w piaskownicy, gdzie z koleżankami bawiłyśmy się w cukiernie. Ta atmosfera sklepu i sprzedawania, w którym kamyki to pieniądze, była i jest bezcenna. Moje dzieciństwo było, że tak powiem, spełnione. Pierwszy rower, na którym nauczyłam się jeździć w 10 min, rolki niosące ze sobą wiele skaleczeń i upadków oraz coroczny wyjazd z babcią i siostrą Aurelią do Powidza.  Mama rzadko z nami tam była, ponieważ chodziła do pracy, aby nas utrzymać. Na alimenty nie miała, co liczyć. Sprawa ojca jest bardziej przykra. Miałyśmy „niedzielnego tatę”, co tydzień zabierał nas do siebie. Nie przepadałyśmy za bardzo za tym, ale nie umiałyśmy się jeszcze w tedy sprzeciwić.
Teraz nasuwa mi się pytanie, czy dobrze mieć „niedzielnego ojca”?? Uważam, że w pewnych sytuacjach powinien być cały czas przy nas, a czasami dla dobra dzieci usunąć się w kąt.
Po pierwsze, w życiu każdego zarówno nastolatka, jak i dorastającego dziecka powinien być ktoś, kogo mogliby naśladować. Szczególnie u chłopców taki autorytet jak ojciec jest potrzebny. Nastolatkowe biorą przykład z niego w przyszłości, nie będą popełniać bez sensownych błędów. Nauczą się szacunku dla kobiet otoczenia oraz tej dyscypliny, którą narzuca tata.
Z drugiej strony, co zrobić, gdy ojciec jest alkoholikiem, nałogowcem lub damskim bokserem? W tej sytuacji byłoby lepiej, gdyby ojciec odszedł. Wiele matek popełnia ten błąd, że każe patrzeć na te wszystkie okrutne rzeczy swoim dzieciom. Maluchy nie rozróżniają dobra od zła i naśladują to samo, co robi ich otoczenie.
Z tych rozważań wynika, że bycie „niedzielnym tatą” powinno być własną, dobrowolną decyzją każdego rodzica.
Dzieciństwo jest kojarzone, jako zdrowe, pełnie szaleństwa zabaw, lecz nie zawsze tak jest. Rodzice, którzy nie umieją zapewnić swoim pociechą odpowiedniego życia są dość okrutni. Żadne dziecko nie powinno, wręcz nie zasługuje na to, aby chodzić w brudnym podartych ubraniach lub iść spać z pustym brzuszkiem, jednak takie rzeczy się zdarzają. Takim osobom są odbierane często prawa rodzicielskie, a dzieci trafiają do domu dziecka. W tej chwili nasuwa mi się kolejne pytanie.
Czy dobrze jest, gdy dziecko trafia do domu dziecka? Uważam, że umieszczając je tam, zapewnia się maluchom lepsze w pewnym sensie życie.
 Po pierwsze, dzieci z palcówki opiekuńczo-wychowawczej mają zapewnione regularne posiłki i czyste ubrania. Mają tam normalne życie, obchodzą wszystkie święta, urodziny, zabawy chodzą do normalnego przedszkola i szkoły. Problem polega na tym, że dorastają w otoczenia rówieśników a nie dorosłych, każdy z każdego bierze przykład, co wiąże się często ze złym zachowaniem.
Po drugie, nie zawsze jest tak dobrze, jak się wydaję. Dzieci w wielu przypadkach chorują na chorobę sierocą, która polega na ciągłym bujaniu się w przód i w tył. Podam przykład moich kuzynek, które chcąc nie chcąc, były w domu dziecka. Na pozór były to 6-letnie dziewczynki, lecz pobyt tam odcisnął swoje piętno. Z młodsza siostrą, Weronika, było więcej problemu niż ze straszą Magdą. Pamiętam jak ciocia żaliła się, że Wercia budzi się w nocy przestraszona i zapłakana, jak rano odkrywała mokre prześcieradło. Z pewnością powodem była zmiana miejsca, strach przed powrotem do domu dziecka. Takie dzieci nie mają całkowitego zaufania do rodziny zastępczej.
Tak więc uważam, ze dom dziecka jest nie zawsze dobrym rozwiązaniem. Niektórzy cieszą się, że tam byli, a niektóre osoby wprost przeciwnie.
Dzieciństwo to nie zawsze szczęście, kłopoty, brak zaufania, lecz także choroba. Często maluchom towarzyszy nieuleczalna choroba, wrodzona jak i tymczasowa. Przykładem jest książka, Jodi Picoult pt.”Krucha jak lód”. Opisuje ona rodzinie, w której na świat przychodzi mała Willow ze siedmioma złamaniami kości. Cierpi na chorobę OI, czyli wrodzona łamliwość kości. Ta dziewczyna w dosłownym znaczeniu jest krucha jak lód. Wystarczy niegroźny dla innych upadek, a ona już ma złamaną jakąś kość. Opisuje także zmartwienia rodziców o bezpieczeństwo małej, trudne decyzje związane z usunięcia ciąży czy zakazu reanimacji w poważnych przypadkach. Takie dzieciństwo nie jest spełnieniem marzeń żadnego dziecka, lecz uczy ono samodzielności oraz wytrwałości. Willow do końca życia będzie się borykała ze złamaniami, ale dzieciństwo, jakie miała nauczyło ja wiele potrzebnych rzeczy. Podam następny przykład, który strasznie utkwił mi w pamięci. Jakiś czas temu oglądałam program dokumentalny o trzech głuchoniemych bliźniaczkach. Nie słyszały ani nie widziała, lecz codzienna praca ze strony matki i lekarzy daje nadzieje na samodzielne wykonywanie podstawowych czynności. Ich matka sama wychowuje dziewczynki, ponieważ ojciec od nich odszedł. Poznała mężczyznę, który zaopiekował się.
Z moimi rodzicami było podobnie, matka opuszczona przez swojego męża znalazła kogoś, kto przygarnął i pokochał nas. Dla dziecka takiego jak ja było to szok. Z jeden strony złość, na ojczyma za to, że zabrał nas od ukochanego miejsca, przyjaciół, rodziny. Z drugiej strony dał nam nadzieję na nowe, lepsze życie z mama, taką, siostrami i domem. Dużo czasu zajęło mi na oswojenie się z nową rzeczywistością. Dla wielu dzieci i nastolatków ta sytuacja byłaby tak samo trudna. Dzięki takim doświadczeniom, która opisałam trzeba doceniać swoje dzieciństwo, życie oraz przeznaczenia. Pomyślmy nad taką sytuacją, gdzie wiek dziecięcy byłby zupełnie beztroski, dziecko miałoby wszystko, czego zapragnie, bez żadnych obowiązków. Przyszłym życiu być może nie poradziłby sobie, ponieważ oczekiwałby, że ktoś za niego coś zrobi. Tak, więc czasem należy dziecko usamodzielnić, dać jakieś obowiązki, żeby nauczył się, że trzeba liczyć na siebie a nie na innych."

Parę fotek z młodzieńczych latek ^^ (moich fotek)

 ;p

8 komentarzy:

  1. Jaka ty utalentowana *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Moniaa ^^ ma rację ,Ja bym takiego czegoś nie napisała :D

    OdpowiedzUsuń
  3. :*** omg cudo

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tam...trzeba znaleźć to coś w sobie i samo pójdzie ^^ Jutro będę pisała referat na temat Japonii, więc także opublikuję :p

    OdpowiedzUsuń
  5. I pamietaj dodać zdjęć z sesji !!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, tak pamiętam. Czekaj sama z niecierpliwością na zdjęcia ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Milena. Pisałem, już na temat tego jak piszesz forma i estetyka. Lecz Ze szczerością przyznam CI że przeczytałem Twoją wypowiedź całą od początku do końca. Przeważnie jak czytam to omijam pewnbe fragmęty. Gdy czytałem Twojhą wypowiedź w głębi duszy czuję jak byś z początku do momętu przed domem dziecka, opisywała moje dzieciństwo. Pięknie piszesz. Nie mogłem oderwać oczu. Jestem pod wielkim wrażeniem. już mnie poznałaś. Ne uważasz, że za dużo o Mnie wiesz. Moim zdaniem trochę tyak. Lecz widz, że mogę z Tobą normalnie popisać nie chcesz tego w żaden sposób wykorzystać. Dziękuje

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem co powiedzieć.......jestem szczerą sobą i pisze to, co uważam za słuszne ^^ czy ja wiem o Tobie za dużo...hm...myślę, że nie ^^ Ja również dziękuje ^^

    OdpowiedzUsuń